grudzień, godzina 12:00, Londyn, główna siedziba CSI
(Lucas) Ostatnim razem kiedy oczekiwaliśmy Shatle wystawiliśmy dwie czujki, żeby nam powiedziały kiedy będzie iść. Tym razem nie czuliśmy takiej potrzeby. Domyśliliśmy się, że już doszła do siebie. Wszyscy w biurze pracowali na pełnych obrotach. Dlaczego? Jak Shatle jest w biurze (lub gdziekolwiek indziej) nikt nie jest w stanie się skupić na tym na czym powinien.
Cisza, spokój. Każdy ciężko pracował a agentka M co chwilę zaglądała ze zniecierpliwieniem (Gdzie oni są). Nagle w jednym momencie włączyła się muzyka na całą (chyba) agencję. "Taaaa.... idzie" pomyślałem i odwróciłem się w kierunku schodów. Nie minęło 5 sekund a już zobaczyłem starą, dobrą, mega szczęśliwą Shatle. Wskoczyła na najbliższe biurko i rozkręciła nam mini imprezę, którą uciszyła M wołająca Shatle i Bonda do siebie.
<<>>>
(Bond) Wciąż mnie zadziwiała. Każde zdanie o Shatle od Lucasa stawało się rzeczywistością, a po pewnym czasie nawet udręką. Była wulgarna i szalona... jeżeli tak to można nazwać. Była w stanie u każdego poprawić humor. Krzyczała, śmiała się, rzucała w różne osoby RÓŻNYMI rzeczami... z dnia na dzień bez problemu byłem w stanie jej całe zachowanie nazwać "typowa Shatle" albo po prostu "Shatle". Po mimo jej wszech obecnego szczęścia udało mi się zauważyć kilka rzeczy nie pasujących mi do jej osoby. Aż tak dużo o psychice ludzkiej nie wiem... ale są rzeczy, które się widzi instynktownie (jak na tajnego agenta przystało). Nie chcę się za bardzo rozpisywać, więc pokolei postaram się wymienić te rzeczy:
1. Chyba najbardziej zauważalne: auto. Jest w stanie śmiać się na całą ulicę, wejść do auta i jak wciśnięcie guzika - milczy, jest spokojna i jakby smutna. Patrzy na okno pustym wzrokiem i widzę jakby obecna była tylko ciałem a myślami daleko, daleko stąd.
2. Skoro już jestem przy patrzeniu za okno... na imprezie, na Leftwood, na misji, podczas przejmowania jakiejś tajnej kryjówki, lub podczas ratowania świata (jak się to nam często zdarza...), wystarczy, że spojrzy za okno i jestem w stanie zauważyć, iż uśmiech właśnie znajdujący się na jej twarzy jest sztuczny. Inni chyba tego nie zauważają... na przykład gangsterzy.... mogli by to tak wykorzystać... nie robią tego, bo tego nie widzą.
3. Kolejne najbardziej widoczne: ktoś wspomni o "bliskich nam osobach", o "osobach na których nam zależy", o przeszłości, zwłaszcza jej... Coś się stało, dawno temu, bardzo dawno temu... chyba nikt nie wie. Jedno jest pewne - ona sama nam tego nie powie i jak będziemy o to dopytywać to szczęśliwa nie będzie. Czasami mam wrażenie jakby ta szczęśliwa, wulgarna i pijana Shatle była tylko skorupką. W środku jest smutek, być może nawet cierpienie, które za wszelką cenę próbuje się wydostać na zewnątrz.
<<>>>
(Shatle) James Bond. Nic dodać, nic ująć. Standard. Typowe. Czyni swoją powinność. Obserwuje. Nie jest nachalny, uporczywy, zbyt ciekawski... jest sobą. Dżentelmenem z manierami, który całą swoją dociekliwość próbuje schować... ale i tak mu się nie uda... DA! Jestem Shatle! Nic się przede mną nie ukryje... chociaż przyznam. Robi to na tyle wyrachowanie i delikatnie, że to nie...
...to nie boli.
<<>>>
(Q)
- Agencie 007...-zawołałem dyskretnie Jamesa, który właśnie zbliżał się w moim kierunku z Lucasem.
- Tak? - spytał.
- Zna się pan z Shatle prawda?
- Zależy o co panu chodzi?
- Pewnie zauważył pan, że jak wznosimy toast lub pijemy, za każdym razem ona trzyma kieliszek w górze dłużej niż reszta. Wie pan może z czego to wynika?
- Przyznaję, nie zauważyłem tego wcześniej...
- Pilnuj własnego nosa - dodał Lucas - dobrze ci radzę młody: nie wtrącaj się w jej życie. Nie chcesz tego. Jak byłem młody też mnie korciło, ale sama mnie potem MOCNO zniechęciła. Nie tylko mnie, ale też i innych. - po tych słowach odszedł.
James odwrócił się w stronę gabinetu agentki M gdzie właśnie przebywała z Shatle.
<<>>>
(M)
- Co o nim sądzisz? Ile już o tobie wie?
- Sama nie wiem... Może jeszcze tydzień na książkę...
- Elaborat o tobie? - zapytałam śmiejąc się.
- Tia.... - odpowiedziała również śmiejąc się.
- I wszystko wyrzuci jak dowie się ... - w tym momencie spoważniałyśmy.
- taaa... Dowie się...
- Jak poszukiwania? - zapytałam próbując zmienić temat.
- Wciąż nic. Szukałam chyba wszędzie. Odwrócił się w naszą stronę. Czyżby rozmawiali na nasz temat?
Odpowiedziałam uśmiechem.
- Dajesz EmMa! Wypijmy za nasze stare, dobre czasy!
- Jestem w pracy.
- To napij się wody. - odpowiedziała z jej szyderczym uśmiechem nienawiści.
- "Nasze dobre czasy" były takie?
- Pij nie marudź.
<<>>>
(Q)
- O widzisz? Teraz. Trzyma kieliszek dłużej....
<<>>>
(James)
4. Toast. Kolejna
czynność, przy której mogę wykryć iż ma sztuczny uśmiech lub głęboko i
chyba poważnie nad czymś myśli. To właśnie powoduje. że trzyma
kieliszek, lub co się częściej zdarza, butelkę w górze.
5.
Jeszcze jedna melodyjka wyprowadza ją z równowagi... Uśmiech spada jej z
ust automatycznie. Jeżeli podczas tej misji mieliśmy grać na czas...
nie. Ona zdobędzie to co miała i zapomni o czasie, o tym, że ma jak
najwięcej ludzi przeżyć i wyjdzie (jest przy tym dość okrutna). Ucieknie
jak najdalej byle by tego dźwięku nie słyszeć.
%%%%%%%%%%
Yo!
Dzisiaj spóźnione o 2 miesiące, wyrwane z dupy, przemielone przez młyn 20 razy, przetrawione przez wszystkie krowie żołądki... Mam nadzieję, że wy też sobie daliście z tym radę. Ja już po krowim pogrzebie - krowa nie wytrzymała. Przepraszam z góry.... w sumie to z dołu....
Eh... brak umiejętności wysławiania się boli.
Niestety mam jeszcze jedną złą wiadomość:
Nadchodzący i zbliżający się mysimi tip-topami post również będzie z dupy, ale mam nadzieję, że łatwiejszy do czytania. Na pocieszenie: szykuje się wielki specjal (wielkie wydarzenie) w życiu Shatle, które nam dużo o niej powie, a sam James będzie mógł swój (nienapisany) elaborat wyrzucić.... ale to wiecie.... sooooooon.... nie teraz. Jeszcze jedne wypociny.
Jedne.
Zachęcam do komentowania i zadawania pytań. To bardzo motywuje i przyśpiesza pisanie wypocin.
Nie śpię i żegnam.
~CiaoOOOoOOOOOOOoo <3
Wasza Zuzu
~ Audycja zawiera lokowanie produktów
Ostrzegam to TYLKO dla silnych (literacko) emocjonalnie.
OdpowiedzUsuń