kwecień, godzina 17:00, jakieś miasteczko w Ameryce południowej
Dzisiaj zarabiam majątek. Jestem szczęśliwa. Mam najwspanialszą przyjaciółkę pod słońcem i wieeeeelu innych znajomych. Jestem legendą. Prawie cały świat mnie podziwia, chociaż nawet nie wie, że ja istnieję. Dobrze mi z tym. Wiem wszystko o wszystkich, jestem w stanie zhakować wszystko. Dla mnie nie ma niczego NIEWYKONYWALNEGO.
W samo południe poszła rozmawiać z szefową.
- Mam na umowie coś napisane!
- A c-co? - zapytała kompletnie zdziwiona M.
- Mam wyszkolić ci dobrych agentów. - powiedziała Shatle, nie zwracając uwagi na gości M, na powagę spotkania oraz na to iż właśnie wparowała tam bez pozwolenia i bez uprzedzenia.
- N-no i poduczasz mi 007. Co to w ogóle za rozmowa?! Jak ty się zachowujesz...
- Ja go "poduczam". Moim zadaniem jest "wyszkolenie"!
- W takim razie co proponujesz?!
Shatle się uśmiechnęła i wyprostowała. Powoli i spokojnie odwróciła się w kierunku gości. Przeprosiła za najście i przeszkodzenie w "jakże ważnym" spotkaniu, po czym zwróciła się w kierunku wyjścia.
- Halo?! Co to ma znaczyć?! Shatle!
- To, że za twoim pozwoleniem, idę wypełniać swoją misję - powiedziała pogodnie i wyszła z pokoju.
Po dwóch minutach była już samochodzie wydając mi polecenia.
- Hidi. Gdzie jest James?
Sprawdziłam nadajnik GPS.
- W hotelu "Pod różą". Właśnie lee - w tym momencie zobaczyłam koło niego kobietę - eeeeeeeeeeży spokojnie sam na łóżku.
- Aha... wszyscy wiemy co masz na myśli... ok. Przygotuj samolot i... Zacznij od początku.
Przedstawiłam jej całą sytuację. Przeczytałam ich akta i wyświetliłam na ekranie. W tym samym czasie włączałam konsole lotu.
- Połącz mnie z szefem tamtej policji.
Pik i już była bezpośrednia linia.
- H-halo? - zapytał zdziwiony.
- Dobry wieczór. - powiedziała Shatle, włączając autopilota - Mam na imię Shatle. Może pan słyszał... może nie.
- Shatle?! Skąd ma pani mój numer prywatny?!
- Błagam! Tylko nie "pani"! Morda w kubeł i daj mi rzesz mówić! W sąsiednim mieście doszło do poważnego napadu na bank. Zamordowali dużo ludzi i zgarnęli SPORĄ sumkę. Co ma pan do tego? No cóź... będą próbowali stamtąd uciec. Pana zadaniem będzie: dwóch z nich potraktować środkami usypiającymi. Są w swoim klubie. Dane i akta prześlę mailem. Kolejna dwójka będzie jechać około 21 autostradą prosto na Karaiby. Złapcie ich. Będzie z nimi również kobieta imieniem Naomi. Odeślijcie ją na najbliższe lotnisko a ich z walizkami przywieźcie na komendę i zaprowadźcie do magazynu z bronią. Tam się już ja nimi zajmę. Nic im nie mówcie. Będą chcieli uciekać. Macie do tego nie dopuścić. No i zostaje ostatni, który leży w hotelu. Adres dostaniesz SMSem. Jak najszybciej macie go zawieźć do szpitala. Od razu po operacji chcę go z całym personelem medycznym również na lotnisku. Jakieś pytania?
- Dlaczego mam niby to zrobić?
W tym momencie wyświetliłam dane personalne komendanta.
- No nie wiem... Bo na przykład, po pierwsze, będzie mógł pan dostać za to awans, bo jestem wyżej ustawiona i jak cokolwiek zmaścisz to cię tak udupię, że się w życiu nie pozbierasz, bo myślę, że ci zależy na Emilly...
- Co Emilly do tego?!
- Nic, ale ona cię motywuje... Nie ma to jak kochający tatuś... z tego co mi wiadomo to ostatnio się pokłóciliście... myślę, że nie chciałbyś jej teraz stracić...
- Daj jej spokój!
- To rób co powiedziałam.
- To kiedy mam zaczynać?
- No, widzisz? Już zaczynasz powoli łapać. Do roboty. Jeden z nich właśnie umiera. - to mówiąc rozłączyła się. - Już nie długo -powiedziała do mnie - już nie długo i sobie pogadamy na spokojnie...
- Na wyspie. - dokończyłam pełna optymizmu.
O 22:30 jechała z dwójką na lotnisko. Shatle pisała maila, w którym wszystko tłumaczyła M.
Nikt o mnie nie wie, ale to tylko dla mojego bezpieczeństwa. I w sumie... dobrze mi z tym...
O~O
%%%%%%%%%%
Yo!
Miesiąc cudów uważam za rozpoczęty. Byle by w ty roku zadziałał... Bo na pasek już nie mam co liczyć...
~CiaoOOOoOOOOOOOoo <3
Wasza Zuzu
~ Audycja zawiera lokowanie produktów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz