#pieczarki?

wtorek, 23 czerwca 2015

Szlaban (S)

październik, godzina 12:00, Londyn, główna siedziba CSI

Pracowaliśmy ze sobą już prawie rok. Tajemnicza, uparta i pijana Shatle towarzyszyła mi przy każdej mojej misji. Wciąż nie dawała się dotknąć ani zajrzeć w jej przeszłość. Nici z misji o wilkach. Z kolei misja (dożywotnia) polegająca na pilnowaniu jej oraz jej zdrowia szła mi nawet, nawet... pomijając to, że była UPARTA.
     Miała to być kolejna misja. Kolejna zwykła misja. Siedzieliśmy w konferencyjnej i omawialiśmy kolejne szczegóły. Shatle jak zwykle doradzała i wyrażała głośno swoją opinię. Wszystko było jak zwykle. Kiedy nadszedł moment rozdzielania obowiązków, M nie wymieniła Shatle. Kiedy zakończyła nastała cisza.
- A Shatle? - zapytał zdziwiony Q.
- Ma szklaban. - odpowiedziała z powagą M.
- Mam co?! - krzyknęła totalnie zdziwiona Shatle.
- Szlaban. Nie słyszysz? W czasie szlabanu powinnaś pójść do laryngologa. Co do reszty już dziękuję i życzę powodzenia. Shatle zostań na chwilę.
Sala opustoszała. Zostałem tylko ja, M i Shatle.
- Czy mógłbyś wyjść? - zapytała poirytowana M, że za pierwszym razem nie zrozumiałem. - specjalne zaproszenie?
Coś było na rzeczy, więc wyszedłem, uruchomiłem podsłuch w uchu oraz schowałem się za szybą aby wszystko widzieć.
- Spoważniej. Ostrzegam: nie będziesz szczęśliwa. - po tych słowach Hidi odłączyła wszystkie podsłuchy z sali. W tym mój. M z poważną miną dalej prowadziła monolog. Shatle powoli usiadła i wlepiła wzrok w podłogę. Jej nieustanne szczęście się ulotniło. M dała jej jakąś teczkę pełną dokumentów i zdjęć. Niestety, z mojej perspektywy nie byłem w stanie zobaczyć co na nich było. Shatle położyła je na podłodze i bez wahania podpaliła. Wstała i podały sobie rękę. Shatle pośpiesznym krokiem ruszyła w kierunku drzwi. Próbowałem ją dogonić w drodze do auta, ale ani mi się to nie udało ani ona tego nie chciała. Stałem i patrzyłem na pośpiesznie odjeżdżające auto.
- Daj jej spokój na 3 tygodnie. Nie szukaj jej. To rozkaz. Zajmij się aktualną misją. - powiedziała M, która nagle pojawiła się tuż za mną. - gdyby ktoś o nią pytał mów, że usłyszała za dużo i teraz się ukrywa.
Miesiąc później dostałem zaszyfrowaną wiadomość o treści: " Little Bird 3a. Nic nie mów nic nie pytaj. Towar zawieź do Throne". Natychmiast przypomniał mi się widok odjeżdżającego samochodu. Little Bird była małą wioską składającą się z jednej ulicy i 20 domów. Każdy posiadał własny ogród, stajnię oraz kurnik. Wjeżdżało się tam przez las, który ciągnął się i ciągnął. Brak zasięgu i spora ilość pól. Zwykła szara wieś. Podjechałem pod umówiony adres. Wjechałem piaszczystym podjazdem na małe podwórko. Wszędzie rosły wijące się rośliny. Bluszcz, róże oraz lilie drzewne oplatały cały dom. Posiadłość była dosyć stara. Piękna studnia (również opleciona bluszczem) stała na środku podwórka. Wyszedłem z auta i poczułem piękny zapach. U drzwi usłyszałem dźwięk dzwonków, które powiewały na wietrze. Dom był zamknięty. Podobnie było z resztą budynków w posiadłości. W ogrodzie i na podwórku nie znalazłem niczego co mogło być ową tajemniczą przesyłką. Wróciłem do auta jeszcze raz zobaczyć treść polecenia. Usiadłem za kierownicą i  tylnim lusterku zobaczyłem milczącą i zapatrzoną w okno, Shatle. Zamknąłem drzwi i pojechałem do Throne. W drodze zmieniła peruki i wciąż nic nie mówiła.
     W apartamencie spotkałem M z małą, czarną skrzynką. Wskazała dłonią kuchnię, sugerując mi abym nie podsłuchiwał. Usiadłem… i czekałem. W całym budynku panowała cisza. Hidi zadbała aby nikt nic nie słyszał, nie widział ani tym bardziej nie wszedł. Czekałem. Po godzinie zdążyłem polubić świergot ptaków na dworze. Wciąż czekałem. Wypiłem kawę i przeszedłem się po apartamencie. Wciąż czekałem. Pogrzebałem w jej starych papierach i książkach. Wciąż czekałem. Usłyszałem bardzo cichy szmer i zakradłem się do jego źródła. Nic nie widziałem, ale wszystko słyszałem. Dźwięk klawiszy w telefonie.
- Przyjadę sama. – powiedziała półszeptem M - Przekaż, że jest niewinna. Będę jej bronić. Co? Ciężko wytłumaczyć, ale coś wymyślę. Na 30000% to nie ona. Muszę kończyć.- Dźwięk rozłączenia połączenia. - Bond? Gdzie jesteś?
Szybko wszedłem do toalety i włączyłem spłuczkę. Wyszedłem i odprowadziłem M do taksówki. Patrzyłem przed siebie. W moich uszach wciąż brzmiały słowa „nie widziałeś jej”. Próbowałem wrócić do apartamentu, ale Shatle mnie nie wpuściła. Stanęła tylko koło okna i spojrzała na mnie przepraszającym wzrokiem. Tyle jej widziałem przez najbliższe 3 dni.

%%%%%%%%%%
Yo!
Dzisiaj najkrótsze z najkrótszych... ale jakże ważne... Jakieś przypuszczenia? Co się mogło stać? Piszcie :)

 Miło widzieć aktora bardzo przez was lubianego na teledysku muzycznym.

~CiaoOOOoOOOOOOOoo <3
Wasza Zuzu
~ Audycja zawiera lokowanie produktów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz