październik, godzina 12:00, Londyn, główna siedziba CSI
Pracowaliśmy ze sobą już prawie rok. Tajemnicza, uparta i pijana Shatle
towarzyszyła mi przy każdej mojej misji. Wciąż nie dawała się dotknąć ani
zajrzeć w jej przeszłość. Nici z misji o wilkach. Z kolei misja (dożywotnia)
polegająca na pilnowaniu jej oraz jej zdrowia szła mi nawet, nawet... pomijając
to, że była UPARTA.
Miała to być kolejna misja. Kolejna zwykła misja.
Siedzieliśmy w konferencyjnej i omawialiśmy kolejne szczegóły. Shatle jak
zwykle doradzała i wyrażała głośno swoją opinię. Wszystko było jak zwykle.
Kiedy nadszedł moment rozdzielania obowiązków, M nie wymieniła Shatle. Kiedy
zakończyła nastała cisza.
- A Shatle? - zapytał zdziwiony Q.
- Ma szklaban. - odpowiedziała z powagą M.
- Mam co?! - krzyknęła totalnie zdziwiona Shatle.
- Szlaban. Nie słyszysz? W czasie szlabanu powinnaś pójść do laryngologa. Co
do reszty już dziękuję i życzę powodzenia. Shatle zostań na chwilę.
Sala opustoszała. Zostałem tylko ja, M i Shatle.
- Czy mógłbyś wyjść? - zapytała poirytowana M, że za pierwszym razem nie
zrozumiałem. - specjalne zaproszenie?
Coś było na rzeczy, więc wyszedłem, uruchomiłem podsłuch w uchu oraz
schowałem się za szybą aby wszystko widzieć.
- Spoważniej. Ostrzegam: nie będziesz szczęśliwa. - po tych słowach Hidi
odłączyła wszystkie podsłuchy z sali. W tym mój. M z poważną miną dalej
prowadziła monolog. Shatle powoli usiadła i wlepiła wzrok w podłogę. Jej
nieustanne szczęście się ulotniło. M dała jej jakąś teczkę pełną dokumentów i
zdjęć. Niestety, z mojej perspektywy nie byłem w stanie zobaczyć co na nich
było. Shatle położyła je na podłodze i bez wahania podpaliła. Wstała i podały
sobie rękę. Shatle pośpiesznym krokiem ruszyła w kierunku drzwi. Próbowałem ją
dogonić w drodze do auta, ale ani mi się to nie udało ani ona tego nie chciała.
Stałem i patrzyłem na pośpiesznie odjeżdżające auto.
- Daj jej spokój na 3 tygodnie. Nie szukaj jej. To rozkaz. Zajmij się
aktualną misją. - powiedziała M, która nagle pojawiła się tuż za mną. - gdyby
ktoś o nią pytał mów, że usłyszała za dużo i teraz się ukrywa.
Miesiąc później dostałem zaszyfrowaną wiadomość o treści: " Little Bird
3a. Nic nie mów nic nie pytaj. Towar zawieź do Throne". Natychmiast
przypomniał mi się widok odjeżdżającego samochodu. Little Bird była małą wioską
składającą się z jednej ulicy i 20 domów. Każdy posiadał własny ogród, stajnię
oraz kurnik. Wjeżdżało się tam przez las, który ciągnął się i ciągnął. Brak
zasięgu i spora ilość pól. Zwykła szara wieś. Podjechałem pod umówiony adres.
Wjechałem piaszczystym podjazdem na małe podwórko. Wszędzie rosły wijące się
rośliny. Bluszcz, róże oraz lilie drzewne oplatały cały dom. Posiadłość była
dosyć stara. Piękna studnia (również opleciona bluszczem) stała na środku
podwórka. Wyszedłem z auta i poczułem piękny zapach. U drzwi usłyszałem dźwięk
dzwonków, które powiewały na wietrze. Dom był zamknięty. Podobnie było z resztą
budynków w posiadłości. W ogrodzie i na podwórku nie znalazłem niczego co mogło
być ową tajemniczą przesyłką. Wróciłem do auta jeszcze raz zobaczyć treść
polecenia. Usiadłem za kierownicą i
tylnim lusterku zobaczyłem milczącą i zapatrzoną w okno, Shatle.
Zamknąłem drzwi i pojechałem do Throne. W drodze zmieniła peruki i wciąż nic
nie mówiła.
W apartamencie spotkałem M z
małą, czarną skrzynką. Wskazała dłonią kuchnię, sugerując mi abym nie
podsłuchiwał. Usiadłem… i czekałem. W całym budynku panowała cisza. Hidi
zadbała aby nikt nic nie słyszał, nie widział ani tym bardziej nie wszedł. Czekałem.
Po godzinie zdążyłem polubić świergot ptaków na dworze. Wciąż czekałem. Wypiłem
kawę i przeszedłem się po apartamencie. Wciąż czekałem. Pogrzebałem w jej
starych papierach i książkach. Wciąż czekałem. Usłyszałem bardzo cichy szmer i
zakradłem się do jego źródła. Nic nie widziałem, ale wszystko słyszałem. Dźwięk
klawiszy w telefonie.
- Przyjadę sama. – powiedziała półszeptem M - Przekaż, że jest niewinna. Będę
jej bronić. Co? Ciężko wytłumaczyć, ale coś wymyślę. Na 30000% to nie ona. Muszę
kończyć.- Dźwięk rozłączenia połączenia. - Bond? Gdzie jesteś?
Szybko wszedłem do toalety i włączyłem spłuczkę. Wyszedłem i odprowadziłem M
do taksówki. Patrzyłem przed siebie. W moich uszach wciąż brzmiały słowa „nie widziałeś
jej”. Próbowałem wrócić do apartamentu, ale Shatle mnie nie wpuściła. Stanęła
tylko koło okna i spojrzała na mnie przepraszającym wzrokiem. Tyle jej
widziałem przez najbliższe 3 dni.
%%%%%%%%%%
Yo!
Dzisiaj najkrótsze z najkrótszych... ale jakże ważne... Jakieś przypuszczenia? Co się mogło stać? Piszcie :)
Miło widzieć aktora bardzo przez was lubianego na teledysku muzycznym.
~CiaoOOOoOOOOOOOoo <3
Wasza Zuzu
~ Audycja zawiera lokowanie produktów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz