#pieczarki?

niedziela, 26 lipca 2015

Pokolenia B (S)

Listopad, godzina 5:00, Oxford, apartament Ellen

Obudził mnie SMS. Ściągnąłem z siebie smukłe udo i wstałem. Ubrałem się, poprawiłem fryzurę i zapiąłem swój zegarek. Wychodząc, zostałem namiętnie pocałowany przez Ellen. Wszedłem do auta i czym prędzej ruszyłem na Leftwood. Na dworze było coraz jaśniej. Niebo przykrywała gruba warstwa deszczowych chmur. Nie dzwoniłem na domofon, tylko od razu wbiegłem do środka. Miałem się spotkać z Shatle, aby porozmawiać. Prywatnie. Bez żadnego chowania się i innych podsłuchów. Bez M. Dotknąłem klamki, która zeskanowała moją dłoń i drzwi się otworzyły. Pokój Shatle był zamknięty, a wszystkie pozostałe otwarte. Miałem wrażenie, jakby gościnny się pomniejszył, ale mogło to być spowodowane tym, że nie było mnie tu od dawna. Z tego co pamiętałem to nigdy się nie zamykała. Nawet na noc. Hidi za nic nie chciała mnie wpuścić. Już chciałem się zamachnąć kiedy usłyszałem ruch za drzwiami. Wycofałem się do sypialni, w której zwykle spałem. Shatle weszła do łazienki. Miałem czas się rozejrzeć. Pokój Shatle był faktycznie większy. Zamiast małego pojedynczego łóżka było teraz duże podwójne. Nie przyglądnąłem się dokładniej ponieważ tuż koło mnie leżał stos teczek z napisem „CSI do spalenia” wymieszanych z czarnymi teczkami „CSI bardzo tajne”. Usiadłem i otworzyłem pierwszą teczkę.

AKT ZGONU
Shatle Piria
Wiek: 20 lat
Pochodzenie: Polska
Stan cywilny: panna
Wzrost: 185cm
Przyczyna śmierci: rak płuc

Z każdą kolejną kartką coraz mniej zaczynałem rozumieć.

AKT ZGONU
Pierce Bartender
Wiek: 3 lata
Pochodzenie: Szkocja
Stan cywilny: kawaler
Wzrost: 96m
Przyczyna śmierci: zagłodzenie przez handlarzy dziećmi

W drugiej teczce znalazłem szczegółowy opis na czym polega dokładnie rola 004 oraz 007. Z tego co zdążyłem przeczytać, każdy agent musi zmienić swoje imię, nazwisko oraz wizerunek. W przypadku 004 było to bardzo obojętne, w przeciwieństwie do 007 u którego było konkretnie powiedziane, że ma to być James Bond. Zaraz za tym były kartki ze zmianą danych personalnych. Shatle Piria zmieniła na Shatle Piria a Pierce Bartender na James Bond.
To znaczyło, że nie jestem pierwszy. tłumaczyło, dlaczego Shatle tak a nie inaczej zareagowała kiedy dowiedziała się, że tamtego już nie ma. Dalej były wzajemne oceny pracowników: „niezwykle sprawny” oraz „giętka”. Zdjęcia z misji na których idealnie współpracowali, uzupełniali się… Kochali się. To pewne. Ale czy coś więcej… Zauważyłem jeszcze teczkę bardzo podobną do tej, którą paliła Shatle w siedzibie. „Rana kłuta pleców w okolicach mostka” zaznaczone flamastrem na kartce słowa rzuciły mi się w oczy.
- Teraz już wiesz.- powiedziała poważna, stojąca tuż za mną Shatle.
- Nie do końca jestem pewny co dokładnie. Nie jestem pierwszym 007?
- Szóstym.
- A ty znałaś…?
- Z tobą? Trzech.- w tym momencie usiadła na łóżku.
- W jaki sposób się zmieniali?
- Śmierć to za nich robiła.
- Ile znałaś tego… ostatniego?
- Pierce’a? Za długo. Ile ty zdążyłeś się o nim dowiedzieć?
- Według dokumentów został porwany i tam zmarł. Potem w wieku 20 lat dołączył do CSI. Co przez ten czas robił nie wiem. Pracował jako 007 pod nazwiskiem Bond i chyba się z tobą zaprzyjaźnił.
- Dobrze wiesz, że było znacznie więcej. – to mówiąc pierwszy raz tego dnia się do mnie uśmiechnęła.
- Kochałaś go.
- Więcej…
- Kochałaś się z nim.
- Teczka prywatna M. Tuż za tobą. Biała.
Odwróciłem się i wziąłem ów teczkę do ręki.
- Otwórz.-powiedziała zachęcająco.
W środku zobaczyłem małą, białą, ozdobną kartkę. Widniał na niej finezyjny, złoty napis „Zaproszenie na ślub”. Zatkało mnie. Spojrzałem na datę. Osiem lat temu.
- By-byłaś jego żoną?
- Nie. Nic więcej nie wiesz?
- Tylko tyle.
- Poznałam go w strip klubie. Ja byłam tam zwykłą kelnerką a on prawie zwykłym klientem. Ponieważ już kiedyś pracowałam w CSI zauważyłam, że coś się święci. Obserwował trzech typków z mafii. Zrozumiałam, że jest on po tej „dobrej” stronie. Ostrzegłam go, że przed nimi i kiedy zobaczyłam, że nie odpuszcza dałam mu rady jak ich podejść i nie ucierpieć przy okazji. Tydzień później wychodząc z pracy zobaczyłam go pod drzwiami. Podziękował mi za rady i zaczął się wypytywać o to dokładnie kim jestem. Rozmowa zakończyła się w łóżku. Nie dałam powiedzieć o sobie za dużo póki on nie powiedział mi co nie co o sobie. Przez przypadek dowiedział się za dużo.
- O?
- o tych… no… Wilkach. Mógł wrócić do Londynu, do M i jej wszystko wygadać. A wiesz co zrobił?
- Kochał się z tobą dalej?
- T-teeeż… wrócił do Londynu i słuch po nim zaginął. Idziesz się przejść?- to mówiąc wstała i zaczęła się ubierać.
Lekka mżawka powoli ustawała. Teraz było tylko szaro i ponuro. Szła sobie bardzo powolnym tempem przed siebie. Po chwili nie wytrzymałem i zapytałem:
- Byłaś jego żoną czy nie?
- Nie. Daj mi kontynuować. W ciągu dnia tańczyłam, gotowałam i byłam najzwyklejszą panią domu, w nocy byłam najzwyklejszą kelnerką w strip klubie, kolejnego dnia napadałam na bank. Pewnego razu zasłabłam. Nikt z wilków nie zauważył i najnormalniej w świecie uciekli, myśląc, że ja robię dokładnie to samo. Kiedy znalazła mnie policja, było już za późno. Według naszej zasady po takiej sytuacji kontakt miał się urwać. I tak się również stało. Kiedy obudziłam się skrępowana w siedzibie CIA zrozumiałam, że to koniec z wilkami. Policja zaczęła mnie torturować i przesłuchiwać. Jak już pewnie zdążyłeś zauważyć nie za dużo ze mnie wyciągnęli. Żeby nie powiedzieć, że nic. Wsadzali mnie do więzienia. Tu uwaga, spoiler, z każdego uciekałam. Raz będąc na wolności spacerowałam sobie po górach. Wpadłam do jaskini. Ugrzęzła mi noga w czymś. Napierdalała mnie masakrycznie. Automatycznie schyliłam się i złapałam się za kostkę. W tym momencie zaczęły mnie dłonie i kolano napierdalać. Nie, nie… może złego słowa użyłam… nakurwiać… o tak… tego szukałam. Padłam z bólu. Tyle pamiętam gór. Sekundę po tym kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam, że jestem w CIA. Pod prysznicem. Przeszłam masę długich, nudnych i męczących badań. Wpadłam. Mieli na mnie broń. Okazało się, że nie było mnie cały, okrągły rok. CIA miało na mnie broń, którą była zwykła przeźroczysta maź, emulsja. Jak się później okazało działa tylko na mnie. Zabrali tony tego ścierwa z góry i zapakowali mnie do słoika takiego jak zdążyłeś już wcześniej zauważyć. Potem jakiś dureń stwierdził, że jak mnie uwolni to będę jego złotą rybką i spełnię jego życzenia. Pierdoła nie miała pojęcia, że mnie to nakurwia więc jak pomyślał, tak zrobił. W nagrodę go zabiłam. I uciekłam. Miałam zamiar unikać gór i cieszyć się wolnością. Ułożyć sobie życie… cokolwiek. Niestety. Miałam pecha. Tego samego dnia co mnie uwolnił, zaginęła Tajna agentka 004. Moja następczyni. Diana Stone. Oczywiście debile stwierdzili, że to ja ją porwałam. – po tych słowach usiadła na całkowicie mokrej ławce. I ja się dosiadłem.- W hinduskich wierzeniach, po śmierci, jest tak, że na ile jesteś bogaty na tyle długo palą twoje ciało. Potem wrzucają je do rzeki z masą rożnych wieńców. Płynęłam sobie spokojnie łódeczką i na rzece zauważyłam lekko przyrumienione ciało Diany. Porobiłam w cholerę zdjęć i upewniłam się, że nikt nigdy więcej jej nie zobaczy. Wróciłam do Domu i zaczęło się robienie peruk, masek, historii... Chciałam wrócić. Móc normalnie jeść, pić, żyć. Dowiedziałam się, czym dokładnie się zajmowała, co lubiła... wszystko. Pojechałam do Londynu i nagle agentka 004 powróciła z bardzo realistycznej podróży. Takie przynajmniej starałam się na nich zrobić wrażenie (i się udało). James kiedy ją zobaczył, musiał koniecznie ją przywitać jego powitalnym obrzędem. Kiedy zaczęliśmy się rozbierać ściągnęłam maskę. Poznał mnie. Tym razem mi nie uciekł. Jeździłam z nim na każdą misję. Było wspaniale... do czasu...
Zawiał mocniejszy wiatr. Drzewa zaczęły się uginać, to w jedną to w drugą stronę. Shatle wstała i rozejrzała się dookoła siebie. Wzięła głęboki oddech. Usiadła po turecku tuż koło kałuży.
- Co się potem stało?
- Miłość rozkwitnęła. Oświadczył mi się. Zaplanowaliśmy ślub. Rozesłaliśmy zaproszenia...
- A co w tym złego?
- Zaproszenie również wysłaliśmy do EmMy, która już od jakiegoś czasu zaczęła coś podejrzewać. Dzień przed ślubem musieliśmy go odwołać z powodu niejakiej misji. On by się tak zachował, Diana i ja. Nie było w tym żadnego udawania... z naszej strony. Przed wyjazdem na misję, jak co rano zaczęliśmy się ubierać. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie antyterroryści wbiegający przez okna, drzwi i ściany. Punkt dla nich - byłam bez peruki i maski. Aby nie wkopać i jego, zaczęłam krzyczeć jak to bardzo go nienawidzę i co ja mu nie zrobię jak go zobaczę znowu. Potem był słoik. Kto znowu mnie wyciągnął? A... Jakiś nawiedzony dyrektor CIA. Stwierdził, że całkiem sprawdziłam się jako tajny agent. Jak chcę to potrafię. Napisaliśmy wspólnie umowę. Przeszłam masę długaśnych, bolesnych i nudnych operacji. Potem 6 lat za biurkiem. Pół roku misji z obstawą i moja pierwsza 100% samodzielna misja - bal. Tam Ciebie poznałam. Przedstawiłeś się. To znaczyło, że Pierce odszedł. Pytanie brzmi czy z tego świata, czy odszedł bo tak. Szukałam wszędzie. Wybierałam miejsce na mapie i starając się myśleć jak on i starałam się odgadnąć gdzie jest. Hidi mi w tym pomagała, ale bez skutków. EmMa powiedziała mi tylko gdzie się zatrzymał po odejściu, chociaż znając go to mieliśmy pewność, że nigdy więcej się tam nie pojawi. Miesiąc temu EmMa poinformowała mnie o jego śmierci. Trzy dni temu byłam poinformowana, że to było zabójstwo.
- Kto?
- Konkretnie ja... byłam podejrzana.
- To po to było to spotkanie i ukrywanie się.
- Yeap.
- Wiadomo już kto to, tak naprawdę?
- Taaak...
- Czyli?
Zadzwonił telefon. Shatle wstała i błyskawicznie odebrała telefon. Mówiła bardzo poważnym i smutnym tonem. Po chwili rozłączyła się i zaczęła iść w kierunku domu. Dogoniłem ją i powtórzyłem pytanie.
- Czyli?
- Debile z CIA napisali, że zginęłam. Byłam w słoiku i NIKT nie miał zamiaru mnie wypuszczać. Położył się na telegrafie z ów informacją i popełnił samobójstwo. Jutro lecimy do Waszyngtonu odebrać ciało a za 2 dni pogrzeb.
Godzinę później zadzwoniła Agentka M.
- Tu 007...
- Pilnuj jej jak oka w głowie. Słyszałeś historię o Romeo i Julii. Pilnuj jej bardziej niż zwykle. Ona na pewno będzie chciała się zabić. Znam ją. Nie dopuść do tego.

 %%%%%%%%%%
Yo!
Dziesiąty post na rok trwania bloga!!! <3
Z tej okazji chciałam Wam wszystkim podziękować za miłe komentarze i tak chętne czytanie...i wgl. 
KOCHAM WAS <3

~CiaoOOOoOOOOOOOoo <3
Wasza Zuzu
~ Audycja zawiera lokowanie produktów

1 komentarz:

  1. Nominuję cię do Liebster Blog Award! Pytania znajdziesz na moim blogu: http://przypadki-torisa.blogspot.com/2015/07/jak-gwiazdy-one-shot.html (pod fanfikiem). Pozdrawiam, Milka.

    OdpowiedzUsuń